Sprawdź pięć pozostałych wybitnych momentów w e-sporcie

Daigo Umehara vs Justin Wong

  • gra: Street Fighter III
  • rok: 2004
  • turniej: EVO

Drugą część naszego zestawienia rozpoczynamy od czegoś, co wywołuje "ochy" i "achy" nawet pośród tych graczy, którzy nie mają bladego pojęcia o co chodzi w bijatykach. Zagranie, które przeszło do historii miało miejsce wprawdzie dopiero na poziomie półfinałów EVO i to wcale nie w decydującym momencie meczu… a mimo wszystko trudno wyjść z podziwu nad tym, czego dokonał Japończyk Daigo Umehara. Stojący naprzeciwko niego Justin Wong miał już praktycznie zwycięstwo w danej rundzie w kieszeni - Kenowi sterowanemu przez Daigo zostały pojedyncze punkty życia, a uruchomiony super atak rywala oznaczał dla niego praktycznie pewną śmierć. Jedynym scenariuszem, w którym wyszedłby z opałów cało, było zablokowanie serii ciosów (czynność wymagająca w tym przypadku niezwykle precyzyjnych ruchów) oraz wyprowadzenie własnej idealnej kontry… I wbrew wszystkiemu - dokładnie to się wydarzyło. Jeżeli wsłuchacie się w rosnące okrzyki publiczności jestem pewny, że sami poczujecie nutkę uniesienia… i z pewnością docenicie to, czego udało się dokonać Daigo.

Fatal1ty vs Reszta Świata

  • gra: Quake III Arena
  • rok: 2000
  • turniej: Razer CPL Quake III Finals

Całkiem niedawno obchodziliśmy 20-lecie premiery pierwszego Quake'a ale e-sportowy moment, który zostanie w naszej pamięci na zawsze pochodzi z trzeciej odsłony serii. Jeżeli jesteście wystarczająco "starzy", z pewnością pamiętacie gracza "Fatal1ty" - prawdziwą legendę, gracza który chyba jako pierwszy "nie-Azjata" uczynił z grania swój sposób na zostanie milionerem. I to w XX wieku! Świetne wyniki notował przede wszystkim w strzelankach w trybie 1vs1, a "wisienką na torcie" i najlepszym pokazem jego umiejętności był turniej Razer CPL w roku 2000. "Fatal1ty" pokonał tam wszystkich i wszystko, kończąc zawody z bilansem 18-0. W samym finale całkowicie rozniósł "Makaveliego", dając się "zabić" podczas całej serii zaledwie kilka razy. Fakt, że w tamtych czasach na samych turniejach zarobił blisko pół miliona dolarów, dodatkowo podpisał mnóstwo umów partnerskich z największymi firmami technologicznymi i mówiły o nim nawet mainstreamowe media takie jak Time, Forbes czy BBC o czymś w końcu świadczy...

Na'Vi vs Invictus Gaming

  • gra: Dota 2
  • rok: 2012
  • turniej: The International Dota 2 Championships

To jedno z tych zagrań, które w e-sportowym świecie doczekało się swojego własnego, zaszczytnego tytułu - "The Play". Nikomu, kto interesuje się profesjonalną sceną Dota 2 przedstawiać go nie trzeba, ale nawet wtedy gdy "wiemy o co chodzi" majstersztyk ze strony Na'Vi doceniamy dopiero po głębszej analizie w zwolnionym tempie. Wielki finał The International 2012 ostatecznie wygrało Invictus Gaming (zgarniając przy tym milion dolarów), ale emocje towarzyszyły widzom przez wszystkie cztery spotkania (finalny wynik to 3:1). W drugim meczu, który padł łupem Na'Vi, azjatycki zespół IG przygotował niemal idealną pułapkę na swoich rywali. Używając niewidzialności, zaszli swoich niczego nie podejrzewających przeciwników z boku, jednocześnie unieruchamiając niemal wszystkich na kilka sekund. W momencie, w którym niewidzialność się kończyła, gotowi byli na zadanie ostatecznego ciosu… który okazał się być ich największą pomyłką w całym meczu. W ciągu milisekund po wyjściu z ogłuszenia, zespół Na'Vi błyskawicznie zajął idealne pozycje i użył odpowiednich umiejętności defensywynych, aby uniknąć ciosów… a Rubick kontrolowany przez "Dendiego" "skradł" i sam wykorzystał jedną ze zdolności Tidehuntera, co pozwoliło na całkowite odwrócenie przebiegu potyczki. Invictus Gaming kilka chwil później zostało całkowicie wybite!

Ninjas in Pyjamas vs VeryGames

  • gra: Counter-Strike: Global Offensive
  • rok: 2013
  • turniej: ESEA Season 13 - Invite (grupa europejska)

Pora na kolejnego "reprezentanta" Counter-Strike'a. Tym razem chodzi jednak nie o 1.6 (jak w pierwszej części zestawienia), a Global Offensive i mecz, który miał miejsce w piątym tygodniu rozgrywek w ramach ESEA Season 13. Oczywiście epickich comebacków w historii tej gry było całe mnóstwo, ale ten chyba najlepiej obrazuje powiedzenie "nic nie jest niemożliwe". Mecz rozgrywany na de_Nuke, nie zaczął się dla Ninjas in Pyjamas przesadnie tragicznie… ale przy stanie 4-2 dla Fracuzów z niesłychanie mocnego wówczas VeryGames sytuacja zaczęła się wymykać spod kontroli. W momencie stanu 13-2, mecz zdawał się już praktycznie zakończony… Ale NiP zaliczyło niesamowitą serię zwycięstw. Dzięki "streakowi" 14-0, ostatecznie zwyciężyło 13-16, co w finalnym rezultacie zapewniło im zwycięstwo w grupie oraz awans na ESEA Global Finals Season 13… które ostatecznie zwyciężyli i to nie przegrywając ani jednej rundy! To był jeden z najwspanialszych występów drużyny w ich całej historii… ale jednocześnie i początek zmierzchu. Od tamtego czasu wygrali na tylko dwóch kluczowych eventach - ESL One w Kolonii w 2014 roku oraz niedawno na DreamHack Masters 2016. Pozostałe turnieje zwykle kończą na drugim miejscu, uznając wyższość Fnatic.

Fnatic vs SK Gaming

  • gra: League of Legends
  • rok: 2013
  • turniej: IEM Katowice

Na sam koniec zagranie, które być może nie było "najlepszym w historii", ale z pewnością dostarczyło najwięcej emocji widzom zgromadzonym zarówno na trybunach, jak i przed ekranami. League of Legends, "xPeke" i Kassadin. Kombinacja wyrażeń, która jeszcze długo będzie na ustach wszystkich największego znaczenia nabrała podczas IEM Katowice 2013. To tam rozegrał się ostatni mecz fazy grupowej, decydujący o tym kto wyjdzie z drugiego miejsca - SK Gaming czy też Fnatic z "xPeke" w składzie właśnie. Trwający blisko godzinę mecz przechylił się w końcówce na korzyść tych pierwszych. Mając przewagę 4vs5, zespół "CandyPandy" i "ocelote'a" przypuścił szturm na skutek którego zniszczyli niemal wszystkie struktury w bazie oponentów. Fnatic udało się jednak wybronić, a następnie przypuścić własny również "niemal udany" szturm, z którego ostatecznie ocalało tylko trzech graczy - w tym "xPeke". SK Gaming ponownie mając przewagę, tym razem 3vs5, ruszyło na Nexus rywali, aby dokończyć dzieła… ale nie uwzględnili tego, iż xPeke wciąż miał w zanadrzu teleport, z którego skorzystał zresztą, gdy tylko SK Gaming oddaliło się od swojej bazy. Ich szaleńczy powrót do defensywy okazał się niewystarczający - Kassadin tak umiejętnie unikał wszystkich ataków, iż ostatecznie udało mu się w pojedynkę zniszczyć bazę wroga, dając tym samym awans swojej drużynie do kolejnej rundy… No i zapewniając sobie miejsce w historii oraz samej kulturze społeczności League of Legends po wieki wieków.

Bonusowe zagranie

  • gra: Super Smash Bros. Melee
  • rok: 2008
  • turniej: SCA West Coast Circuit

O "Wombo combo" słyszał chyba każdy gracz. Wykorzystywany w przeróżnych przeróbkach podekscytowany komentarz jest jednym z kluczowych memów w gamingowej kulturze, choć okoliczności jego powstania wcale nie były przesadnie epickie. Oczywiście samo zagranie robi ogromne wrażenie, ale w tym przypadku większość roboty "zrobił komentator". Niemniej, honorowe miejsce w tym zestawieniu mu się należy. Mecz pomiędzy "SilentSpectre" i "Tangiem" (zespół zielony) oraz "Zhu" i "Luckym" (zespół niebieski) rozegrał się w Super Smash Bros. Melee w roku 2008 podczas turnieju SCSA West Coast Circuit. "Zieloni" tę rundę akurat wygrali, a główną rolę odgrywała tu ich doskonała kooperacja we wspólnym obijaniu obu przeciwników.

Sprawdź pięć pozostałych wybitnych momentów w e-sporcie