Strzelanki to kategoria, która co roku pęka w szwach i nie inaczej było w 2016. W mijającym roku zobaczyliśmy nie tylko dalszy rozwój i ewolucję sieciowych strzelanin, ale i udane rebooty świetnych tytułów sprzed lat. Fanatycy akcji, taktyki i rozwałki dostali w swoje ręce zestaw naprawdę świetnych i różnorodnych tytułów, wśród których każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Teraz wy przeczytajcie naszą listę i wybierzcie swoją najlepszą strzelankę 2016!

9. Battleborn

Nasza recenzja Battleborn

Złośliwi powiedzą, że to klon Overwatcha. W naszej recenzji Tomek zwrócił jednak uwagę na podobieństwa do Borderlandsów. I słusznie, bo głównym trybem rozgrywki jest tu mocno co-opowa kampania okraszona specyficznym humorem i niezbyt poważnym podejście do realiów science-fiction. Goście z Gearbox poszli tu o krok dalej niż Blizzard, ale na szczęście nie przegięli ze śmieszkowaniem. Dzięki temu bohaterów z Battleborna naprawdę da się lubić.

Postaci jest ponad 20, zgodnie z zasadami znanymi z MOBA każda ma przypisaną rolę, którą pełni na polu bitwy. Battleborn daje też całkiem spore pole manewru, jeśli chodzi o rozwój każdego z naszych bohaterów. Teoretycznie powinno to gwarantować różnorodność rozgrywki, w praktyce w chwili premiery gra miała niewiele ponad tuzin map, które dość szybko zaczynały się nudzić. To plus kapryśne technikalia zdecydowały, że Battleborn nigdy nie stał się naprawdę wielkim hitem. Tym niemniej gra ma grono (niewielkie, ale jednak) wiernych fanów.

8. Plants vs Zombies: Garden Warfare 2

Nasza recenzja Plants vs Zombies: Garden Warfare 2

Plants vs Zombies to jedna z tych gier, do których choćby nie wiem co nie da się podchodzić zupełnie na serio. Druga część pojedynku zdziczałych roślinek z zombiakami zachowała swój charakterystyczny, niepoważny, pełen nawiązań do innych gier charakter. Rozbudowana została za to rozgrywka i choć, jak wspominał Paweł - PopCap prochu tu nie wymyślił, to jednak wykonał rzemieślniczą robotę tak dobrze, że trzeba PvZ pochwalić. Najistotniejszą zmianą jest kampania solo, ale bądźmy szczerzy: kto kupuje tę grę, żeby grać samemu?

Plants vs Zombies jest bowiem najlepsze, kiedy gracie w nie z kolegami, rodziną, albo nawet własnym dzieckiem. Wtedy na przemian można zaśmiewać się z jej żartobliwości i cieszyć z autentycznie skillowych, sytych wymian ognia. A że strzelają do siebie rośliny i zombiaki, zaś najlepszy tryb jest kalką Hordy z Gears of War? Nie takie rzeczy znosił już nasz gamingowy ogródek.

7. Call of Duty: Infinite Warfare

Nasza recenzja Call of Duty: Infinite Warfare

Nie można chłopakom z Infinity Ward odmówić kreatywności przy projektowaniu kampanii nowego Call of Duty. Przeniesienie akcji w kosmos to co prawda naturalne następstwo poprzednich części, ale ta skala i tak robi wrażenie. Plusy także za angażującą, choć tradycyjnie niezbyt długą kampanię solową. Pełno w niej charakterystycznych, filmowo efektownych i piekielnie emocjonujących momentów. Skrypty? A gdzie ich nie ma. Najważniejsze, że robią robotę.

Niestety, Bartek miał (słuszne) zastrzeżenia do "dania głównego" Infinite Warfare, czyli trybu sieciowego. Owszem, gra jest szybka i dynamiczna, chwilami aż do przesady, ale... W porównaniu do Black Ops III nie zaszły tu w zasadzie żadne większe zmiany. Normalnie być może dałoby się przymknąć na to oko, ale akurat konkurencja wyjątkowo w tym roku nie spała - i nie mam na myśli tylko Battlefielda. Wiem jednak, że rzeszy fanów Call of Duty w niczym to nie przeszkadza i to właśnie na Wasze głosy liczy IW w plebiscycie na "Najlepszą strzelankę 2016".

6. Gears of War 4

Nasza recenzja Gears of War 4

Z Gearsami jest jak z cukrem: niby jego nadmierne spożycie psuje zęby, przymula i generalnie szkodzi, ale mało kto go tak naprawdę nie lubi. "Czwóreczka" to przede wszystkim jeszcze więcej jeszcze lepszego i jeszcze efektowniejszego - owszem, poniekąd tego samego, ale na tym właśnie polega ta seria. Najistotniejsza zmiana to zupełnie nowi bohaterowie i z tego starcia tak The Coalition, jak i drużyna J.D. Fenixa wyszła obronną ręką. Nowe mechaniki chowania się za osłonami wymuszają dynamiczniejszą grę, a debiutujące w GoW 4 warunki pogodowe wymuszają dostosowanie strategii do sytuacji.

Zmiany nie ominęły też trybów sieciowych, zwłaszcza ikonicznej dla serii Hordy. Co najważniejsze, w zasadzie wszystkie nowości wyszły grze na dobre - co wcale nie jest regułą przy trwających wiele lat "serialach". A tu nie dość, że wszystko gra i trąbi, to jeszcze pięknie wygląda. Warto też wspomnieć, że w GoW 4 można pograć na PC, a spuszczenie "trybików" ze smyczy 30fps naprawdę robi robotę. W ogóle zdaniem Pawła "czwórka" to najlepsza odsłona w historii.

5. Shadow Warrior 2

Nasza recenzja Shadow Warrior 2

Gdyby nie było Dooma, Shadow Warrior 2 szturmem wziąłby kategorię staroszkolnych strzelanin. Gracze w Polsce i na całym świecie (z wyjątkiem Polygonu) pokochali Lo Wanga, jego kąśliwe docinki, katany i inny arsenał, którego w grze Wieprzów nie brakuje. Zaraz po stadach wrogów i efektownych kombosach, najzabawniejszą rzeczą w SW2 jest bowiem całkiem dobrze przemyślany crafting. Dzięki niemu o swoich broniach możemy naprawdę myśleć i mówić: "moje".

W odróżnieniu od "jedynki", autorzy postarali się o klimatyczny, choć nieco powtarzalny otwarty świat, w którym umieścili mnóstwo atrakcji: walkę, walkę i jeszcze raz walkę. Naprawdę, w rzadko której grze cięcie demonów na kawałki jest tak różnorodne i daje tyle frajdy. Całości dopełnia energetyczna, stylizowana na lata 80-te ścieżka dźwiękowa. Wchodząc w skórę Lo Wanga na pewno nie będziecie się nudzić, a to już wystarczający powód by wziąć go pod uwagę w tej kategorii.

4. Titanfall 2

Nasza recenzja Titanfall 2

Myślę głośno, że Titanfall 2 będzie dla wielu z Was cichym faworytem w tej kategorii. Produkcja studia Respawn jest udana pod niemal każdym względem - ładnie wygląda, ma ciekawą rozgrywkę, wciągającą kampanię i wciąż świeży motyw przewodni. W końcu kto "za dzieciaka" nie oglądał bajek o wielkich robotach? Najważniejsze, że grając w Titanfall 2 ma się to wewnętrzne poczucie, że twórcy naprawdę wsłuchali się w głos społeczności i nie potraktowali go jako dodatek do marketingowych exceli.

Przeciwnie - marketingiem ta gra przegrała. Tęgie głowy zdecydowały się bowiem wysłać Tytanów na premierowe pożarcie pomiędzy Battlefielda a Call of Duty, co zakończyło się wynikiem sprzedaży... cóż, poniżej oczekiwań. A szkoda, bo to dobra gra, jak słusznie zauważył Kuba: pierwsza od dawna naprawdę sensowna alternatywa dla "Call of Battlefield". Jeśli są wśród Was fani BT7274 (a wiemy, że są), śmiało głosujcie na Titanfalla 2 jako najlepszą strzelankę tego roku.

3. Doom

Nasza recenzja Doom

Największe pozytywne zaskoczenie roku w kategorii strzelanek - i jedno z największych w ogóle. Nowy Doom "od Bethesdy" miał być co najwyżej popłuczynami po dawnej legendzie, miałkim shooterem nastawionym na szybkie przejście i odłożenie na półkę. Okazał się świetną, napakowaną intensywną akcją grą, która pokazuje na czym polega nowoczesne podejście do klasyki. Bo nie chodzi o to, moi drodzy, aby tę klasykę mieszać z nowoczesnością, aż fan nie pozna jednego ani drugiego. Najważniejsze jest dotarcie do kluczowych elementów pierwowzoru.

To id Software zrobiło bez pudła, fundując graczom trwającą około 15 godzin kampanię dziejącą się na pełnych sekretów, połowicznie otwartych mapach, z mnogością killroomów i absurdalną liczbą wrogów do ustrzelenia. Dodajcie do tego sos z najbardziej ikonicznych broni w grach FPS i posypkę z ostrej, heavymetalowej muzyki, a dostaniecie danie obok którego żaden fan akcji obojętnie przejść nie może. Jeśli szukacie prostego i przyjemnego cover shootera z błyskawicznym odnawianiem zdrowia, źle trafiłeś. W każdym innym przypadku biegnijcie do sklepu - a może tytuł Waszej najlepszej strzelanki 2016 roku przypadnie właśnie Doomowi.

2. Overwatch

Nasza recenzja Overwatch

Jest coś przerażającego w skuteczności Blizzarda, który odhacza sobie kolejne gatunki gier do rynkowego "zaorania", a potem bezwzględnie i konsekwentnie egzekwuje swój plan. Overwatch to kolejny przykład geniuszu Zamieci. Gra stanowi mistrzowskie połączenie strzelanki, gry taktycznej i MOBA. Z każdego gatunku bierze najlepsze elementy i łączy je w całość, która raptem kilka tygodni temu otrzymała tytuł Gry Roku. Potrzeba tu jakiejś większej rekomendacji?

To dodam jeszcze, że jest Overwatch modelowym przedstawicielem filozofii "prostej złożoności" (albo, jeśli wolicie: "easy to learn, hard to master"), co w połączeniu z różnorodnością klas i postaci zapewnia graczom zabawę na długie godziny. Są świetne mapy, stylowa oprawa graficzna i wreszcie bardzo dobra optymalizacja. Wady? Cóż, Blizzard nie do końca "umie" w kod sieciowy, co złośliwi fani klasycznych shooterów uwielbiają Overwatchowi wytykać.

1. Battlefield 1

Nasza recenzja Battlefield 1

Przykład fantazji EA, która poleciała z przysłowiową szabelką na kosmiczne armaty Activision. Tegoroczne starcie dwóch wielkich marek bez dwóch zdań wygrał Battlefield 1, który oczarował graczy mało eksploatowanymi realiami I wojny światowej. Obszyto nimi standardowy, dobrze znany z poprzednich części model rozgrywki oparty na dużych mapach, wykorzystaniu pojazdów i różnorodności dostępnych klas. Efekt? Wielki hit, w który od samej premiery zagrywają się tysiące fanatyków sieciowego strzelania.

Battlefield 1 to też pierwsza od dawna naprawdę sensowna kampania solo. Pomysł z przedstawieniem wycinków wspomnień żołnierzy biorących udział w walkach na różnych frontach jest naprawdę przedni. Finał każdego z nich zmusza do refleksji nad prawdziwym charakterem wojny. Oczywiście, jak to w BF bywa, na 100% zgodność z realiami historycznymi nie ma co liczyć, a niektóre uproszczenia mogą razić. To jednak nie ma znaczenia wobec ogólnej jakości gry, która w kategorii "najlepsza strzelanka 2016 roku" z całą pewnością znajdzie się bardzo wysoko.

Sama ankieta niżej.

Inne głosowania