Jeżeli w pośród e-sportowych produkcji istnieć będą kiedyś takie, które przed ekrany przyciągać będą nawet ludzi niezorientowanych w grach wideo, z pełnym przekonaniem stawiam na to, że zaliczymy je do kategorii bijatyk. Jasne - League of Legends czy Counter-Strike: Global Offensive są efektowne i szalenie ekscytujące, ale do pełnego zrozumienia wymagają jednak wiedzy, którą da się nabyć jedynie poprzez samodzielne granie. W przypadku bijatyk - wszystko jest proste jak budowa cepa. Nawet totalny laik załapie zasady, a i bawić się przy tym powinien całkiem nieźle, bo w mordobiciach fajerwerków nie brakuje. To jednak pieśń przyszłości i choć taki Street Fighter V pokazuje się chwilami nawet na takich kanałach jak ESPN, to do pełnego "mainstreamu" wciąż sporo mu brakuje. Ale to oczywiście nie znaczy, że emocji przeżywać nie można i przy mniejszej widowni. A skoro o kameralnym gronie i SFV mowa… W weekend miałem okazję poobserwować zmagania polskich graczy w ramach turnieju organizowanego przez ZOWIE. Emocji nie zabrakło!

Finał turnieju odbył się w warszawskim Budda Play, którego graczom ze stolicy przedstawiać specjalnie nie trzeba. Zgodnie z utartym zwyczajem, mecze rozgrywano na PlayStation 4, które wyjątkowo podpięto jednak do dwóch e-sportowych monitorów BenQ ZOWIE RL2460 mogących pochwalić się zerowym poziomem lagów. Dlaczego dwóch, a nie jednego dużego ekranu jak to z reguły widzimy? Stoisko przygotowano w takiej formie, aby przeciwnicy siedzieli ze sobą twarzą w twarz, co ponoć miało lepiej budować ducha walki. A ten najwyraźniej w każdym z uczestników był tego dnia wyjątkowo silny, bo okrzyków na sali nie brakowało.

Ośmiu graczy, którzy przyjechali na finały, wyłoniono wcześniej w dwóch rundach eliminacyjnych. Na ostatnim poziomie rozgrywek obowiązywać miały te same zasady co wcześniej, do kolejnych rund awansowali więc zwycięzcy pojedynków w formacie BO3. Pierwsze spotkanie to starcie pomiędzy Maciejem Sulińskim oraz Arturem Żorawskim… gdzie ten pierwszy, świetnie grający Aleksem, bez większych problemów poradził sobie z rywalem. Momentami niewiele jednak brakowało, aby M. Bison w rękach Żorawskiego sprawił niespodziankę! Kolejna para była już znacznie bardziej jednostronna - starcie Ken vs Ken zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem Adriana Stefankiewicza.

Naprawdę wyrównaną batalię obejrzeliśmy dopiero w trzecim mecz - tym razem pomiędzy Adrianem Kimaro oraz Maciejem Grabowskim. Górą ostatecznie okazał się ten pierwszy grający Rashidem, choć obie decydujące rundy zakończyły się wynikiem 2:1. Emocji nie zabrakło także i w ostatniej parze, gdzie zmierzyli się Nash oraz Cammy. Kilka doprawdy epickich bloków zapewniło ostatecznie zwycięstwo Piotrowi Mazurowi, ale nie licząc finału - to właśnie w tym starciu na sali usłyszeć można było najwięcej okrzyków zachwytu.

W drabince przegranych, czyli tak zwanym loser's bracket ostatecznie najlepszy okazał się Artur Żorawski, którego Mika dominowała niemal w każdym kolejnym spotkaniu. Dzięki zwycięstwu kilku kolejnych meczy awansował do wielkiego finału, gdzie ponownie zmierzyć musiał się z… Maciejem Sulińskim, czyli swoim rywalem z pierwszej rundy. Suliński grający Aleksem w swoich poprzednich meczach bez większych problemów poradził sobie Adrianem Stefankiewiczem (Ken) oraz Piotrem Mazurem (Nash) i do ostatniej rundy podchodził w roli faworyta.

Format turnieju również zdawał mu się sprzyjać, bo rzucający mu rękawicę Żorawski, aby mieć w ogóle szanse na zwycięstwo musiał wpierw doprowadzić do "resetu" - czyli jako pierwszy wygrać trzy rundy, po których obaj gracze zaczynaliby mecz "od zera". Mika, którą tak świetnie radził sobie w poprzednich rundach dała mu zwycięstwo w pierwszym meczu, ale kolejne pojedynki padały już jednak łupem Aleksa. Podobnie jak w starciu w otwierającej rundzie, Żorawski zdecydował się na zmianę postaci na M. Bisona i okazało się to ruchem słusznym - Suliński mimo starań przegrał 2:3, a to doprowadziło do wspomnianego "resetu" finału. Teraz o zwycięstwie decydować miała kolejna seria BO5! Sulińskim pozostał przy Aleksie, Żorawski ponownie postawił na M. Bisona… ale tym razem rywal doskonale odczytywał jego ruchy. Spotkania kolejno kończyły się rezultatami 2:0, 2:1, 0:2 i 2:0, dając ostatecznie zwycięstwo Sulińskiemu i jego Aleksowi 3:1.

Przeciwnicy naturalnie pogratulowali sobie wyrównanego starcia i przy owacjach wszystkich zgromadzonych odebrali swoje nagrody. Za miejsce trzecie, Piotr Mazur otrzymał 500 złotych nagrody, Artur Żorawski za miejsce drugie zgarnął 900 złotych, tyle samo przypadło zwycięzcy, czyli Maciejowi Sulińskiemu, ale do nagrody pieniężnej dołączono także i monitor BenQ ZOWIE RL2460, czyli ten sam model na którym rozgrywano turniej. Na zakończenie ze strony organizatorów usłyszeliśmy również zapewnienie jakoby szykowali się do podobnych przedsięwzięć także i z innymi bijatykami w roli głównej - oprócz Street Fightera V miałby to być… nadchodzący na konsole i PC Tekken 7. Trzymamy kciuki, aby faktycznie do tego doszło, bo na polskiej scenie zdecydowanie zbyt rzadko oglądamy e-sportowe mordobicia na większą skalę!