O innym punkcie widzenia na całą sprawę możecie poczytać w tym miejscu:

Wśród graczy różnych platform utrwaliły się etosy wzajemnego obrażania się. Te drobne, złośliwe docinki: nie masz 60 klatek, więc jesteś konsolowym kucem; nerdzisz zgarbiony przy małym ekranie, zamiast wygodnie na kanapie. I tak dalej. Bywa to zabawne, ale częściej - irytuje, bo przecież nadrzędne powinno być nie to, na czym gramy, ale fakt bycia graczem w ogóle. Tym bardziej, że wielu z nas najwyraźniej wciąż nie wykształciło w sobie potrzebnego dystansu i te wszystkie "platformowe wojny" traktuje niezwykle serio.

Grasz inaczej? Dostaniesz bana

Oliwy do ognia dolał ostatnio - świadomie bądź nie - Jeff Kaplan z Blizzarda. W odpowiedzi na głosy społeczności zastanawiającej się nad grą na konsoli przy użyciu myszy, wydał oświadczenie krytykujące tę ideę. Reżyser przyznał, że zespół Overwatcha będzie lobbować za zakazem stosowania tych urządzeń. Forumowicze odebrali to wprost jako sygnał do bojkotu. Internet jak zwykle zapłonął ogniem żarliwej dyskusji, w której argumenty wyśmiewających cały problem starły się z tymi, którzy domagają się nawet permanentnych banów (!) dla konsolowych "odmieńców".

Wypowiedź Jeffa Kaplana z forum Blizzarda.
Wypowiedź Jeffa Kaplana z forum Blizzarda.

Gdy czytam takie głosy, robi mi się na przemian słabo i smutno. Słabo dlatego, że dla mnie cały problem jest absolutnie abstrakcyjny. Wywodzę się z (sub)kultury turniejowców. Przez wiele lat rywalizowałem w różne gry, tak na poziomie amatorskim i profesjonalnym. Bez względu na poziom było oczywiste, że każdy dąży do wykorzystania wszystkich możliwych przewag - także sprzętowych. Czasem była to dokładniejsza mysz, czasem zaawansowany model kierownicy. O zakazach nie myślał nikt. Poszukiwanie najlepszych peryferiów i ustawień było wpisane w całą zabawę.

Jednocześnie smuci mnie, jak łatwo cała społeczność dała się po raz kolejny podzielić. Jak szybko teoretyczna dyskusja stała się paliwem do kolejnego odcinka absolutnie nic nie wnoszącego system war, którego poziom argumentów (z obu stron) już dawno osiągnął poziom absurdu i dąży w prostej linii do realizacji prawa Godwina (AKTUALIZACJA: Hitler już się pojawił - na Neogafie). A przecież nie chodzi o udowadnianie sobie nawzajem, który kontroler jest lepszy. Chodzi o prostą wolność wyboru tego, co dla mnie wygodne.

A może zakażmy używania kierownic?

Sprawa z myszką i klawiaturą na konsolach jest bardziej złożona. Sam Kaplan zwrócił na to uwagę w swoim komunikacie, dodając często pomijaną przez media sugestię, że alternatywą dla zakazu jest ułatwienie ich otwartej obsługi. Co miał na myśli? Oficjalnie istnieje tylko jeden certyfikowany, wspierany przez Sony zestaw, który współpracuje z konsolą. To system TAC Pro przeznaczony dla PlayStation 4. Nie jest on jednak zbyt popularny, wiele gier (w tym… Overwatch!) nawet go natywnie nie obsługuje. Do tego jest dostępny tylko dla "niebieskich".

Umówmy się, oficjalnym akcesoriom Sony daleko do złożoności dzisiejszych gamingowych myszy.
Umówmy się, oficjalnym akcesoriom Sony daleko do złożoności dzisiejszych gamingowych myszy.

Alternatywa to podłączenie dowolnej myszy do urządzenia emulującego, takiego jak XIM. Potrafi ono "tłumaczyć" sygnał z gryzonia w taki sposób, że z punktu widzenia konsoli jest ona odczytywana jak kontroler. Tego typu emulacja wiąże się jednak z pewnymi ograniczeniami, nienaturalnymi dla graczy używających myszek na PC. O ile więc sama możliwość sterowania celownikiem myszą, a nie gałką analoga może zwiększać komfort grania, nie sposób tu mówić o "oszustwie". Gdyby było to tak proste, oficjalny wątek o ustawieniach w Overwatch na forum XIM nie miałby ponad 50 stron. O wiele większą, łatwiej odczuwalną (nie tylko w symulatorach!) przewagę dają kierownice w grach wyścigowych. A przecież nikt nigdy nie myślał na poważnie o zakazaniu ich w sieci.

Niech ci się to nie podoba, gry będą multiplatformowe

Dlaczego więc perspektywa grania na konsoli na myszce aż tak bardzo elektryzuje graczy? Cóż, nie od dziś wiadomo, że wielu konsolowym graczom nie podoba się stopniowe przybliżanie ich platformy do PC. Udowodnienie, że sterowanie gryzoniem jest skuteczniejsze w ich ulubionej grze, byłoby dla wielu jak niepisana sugestia przesiadki na kontroler, którego nie lubią. Graj jak my, albo pogódź się z przegraną. Dostosuj się lub zgiń. Nie bez winy jest też… sam Overwatch, od dawna stojący w rozkroku między luźną, kanapową rozrywką a poważną strzelanką z esportowymi aspiracjami. Dlatego tym bardziej nie pochwalam wypowiedzi Kaplana, który zrzucił odpowiedzialność za wyważenie rozgrywki na społeczność licząc, że dokona ona autocenzury.

Autor filmu próbuje wyjaśnić, na czym polega różnica w grze padem i myszą w Overwatch.

Tymczasem nie w zakazach droga, bo nie ma co się łudzić - gry coraz mocniej zmierzają w stronę crossplatformowości. Dla Microsoftu jest to wręcz kluczowy element nowej, agresywniejszej strategii Xboksa. Z kolei Sony już dziś ma w ofercie certyfikowany zestaw klawiatura + mysz, a overwatchowa burza może być istotnym sygnałem dla producentów sprzętu. Rynek sprzedaży konsolowych akcesoriów gamingowych jest bardzo atrakcyjny i trudno oczekiwać, aby na zawsze pozostał białą plamą.

Czy to znaczy, że już wkrótce mysz i klawiatura staną się nieodłącznymi towarzyszami konsol, które w końcu trafią pod biurka a gracze - na fotele? Oczywiście nie. Dobry pad jest sam w sobie zbyt wygodny, aby z niego tak po prostu zrezygnować, a przecież sam też ewoluuje (patrzcie: Xbox One Elite Controller). W połączeniu z dobrze zbalansowanymi "wspomagaczami" zapewnia też wystarczającą precyzję do tego, aby dobrze bawić się nawet w sieciowych strzelankach.

Szukaj rezerw w sobie, nie w innych

Stąd trudno mi zrozumieć aż tak duże oburzenie społeczności w sytuacji, gdy nie mówimy o pojedynkach ze stawką liczoną w milionach dolarów, a zwykłej wieczornej partii w ulubioną grę. Czy w tej sytuacji naprawdę kluczowe jest to, jakiego kontrolera używa gracz będący od nas wyżej w tabeli? W tym przypadku doszło do sytuacji, w której postawiono znak równości między programowym aimbotem a alternatywnym, wspieranym przez producenta konsoli (!) sposobem sterowania rozgrywką. Dodatkowo zostało to zlegitymizowane przez samych twórców gry.

Biedna gryzoń już nie wie, czy go na tych konsolach chcą, czy nie...
Biedna gryzoń już nie wie, czy go na tych konsolach chcą, czy nie...

Moim zdaniem to podejście jest ślepą uliczką, na której końcu czeka nas zastanawianie się, jaka wielkość i odświeżanie telewizora jest "fair", czy powinniśmy dopuszczać do zabawy graczy z niskim pingiem i jaka wysokość stołu powinna być dozwolona. Jeśli chcemy grać na serio, zdrowym podejściem jest raczej szukanie rezerw w sobie, a nie ograniczanie innych. Kto chce grać jak najlepsi, musi się przystosować się do najlepszych. Przede wszystkim zaś każdy gracz powinien móc wybrać, jak i na czym chce grać - bez obaw, że ktoś oskarży go z tego powodu o oszustwo.