InFamous, przynajmniej w tym krótkim demie, które udostępniła nam firma Sony (serdeczne dzięki), zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, mimo że nieszczególnie przepadam za klonami Grand Theft Auto.

.cała otoczka kompletnie innaNo dobra, nazwanie klonem GTA tej gry to taka sama przesada jak nazwanie Call of Duty klonem Quake'a, po prostu podstawowe założenia są takie same, ale już

Elektryk w pracy

Oto więc miasto, które po tajemniczym wybuchu niebieskiej energii zostało odizolowane od świata i zaczyna popadać w ruinę. Tak, wiem, fabuła gier komputerowych nie musi być specjalnie odkrywcza, a i sporo bzdur łykniemy (właśnie, sam nie wiem czemu aż tak sporo), ale jednak początek InFamousa fabularnie poraża infantylizmem. Na szczęście sama rozgrywka pozwala z porażenia wyjść, bo gra się w to bardzo fajnie.

Główny bohater został napromieniowany kosmiczną energią (mocne, nie?), przez co jest zespolony z elektrycznością. Ten zabieg jest grywalnościowo świetny, bo wprawdzie nie ma tu apteczek, ale nie ma też straszliwie irytującego systemu SSZMIW (Schowaj Się Za Murek I Wyzdrowiej). Kliknięciem lewej gałki lokalizujemy po prostu źródła elektryczności, a potem prędziutko wysysamy z nich prąd i zdrowiejemy, przy okazji ładując sobie magazynki, bo prądem też się tu strzela.

Rozwiązanie leczenia bardzo fajowe, grywalność... też, chociaż momentami żałowałem, że non-stop lutuję z łapy błyskawicami niczym Imperator Vadera, a nie mogę podnieść najmniejszego karabinu i postrzelać z czegoś konkretniejszego. Na szczęście są urozmaicenia - w demku jest to dodatkowo granat energetyczny i tąpnięcie, roztrącające wszystko naokoło włącznie z samochodami. Oczywiście gdy ktoś podejdzie za blisko, można mu trzasnąć z elektrycznej piąchy lub buciora.

Prądem z wysoka

, można skoczyć z wieżowca, a i tak ląduje się na czterech łapach. No dobra, wieżowców nie ma, ale są kilkupiętrowe bloki.wysokość nie gra tutaj roli w energetycznej kuli, powodując potężną falę uderzeniową. Fajna rzecz - rąbię o asfalt - szybuję sobie na wyładowaniach elektrycznych, a gdy najdzie mnie ochota, a pod spodem znajduje się odpowiednio dużo ludzi, odrywam się od ziemiWięcej opcji mam, gdy

Zdobywanie wysokości odbywa się trochę w stylu Assassina, a trochę w stylu Tomba - nasz Elektryczny wspina się po ścianach ze zwinnością małpiszona, czepiając się wszystkiego, czego można się czepić i wygląda to fantastycznie, bo gra w zasadzie nie oszukuje - gdy jest parapet, to można się go chwycić.

Demo pokazuje dwie misje główne oraz dwie misje poboczne - jak na razie wszystko sprowadza się do przysmażania prądem wyskakujących znienacka złych gości w maskach w kształcie czaszek. Niektórzy strzelają ze zwykłych karabinów i ci są zasadniczo na jeden strzał, ale trafiają się też po pewnym czasie nieco więksi przeciwnicy, posiadający elektryczne moce równie niebezpieczne, jak te naszego bohatera.

Teoretycznie powinienem ich pokonać morderczą kombinacją ciosów (jak instruuje mnie na sam koniec demka stosowny filmik), ale znacznie łatwiej szło ostrzeliwanie ich ogniem maszynowym z otwartej dłoni. Nie ma autofire, więc trzeba bardzo szybko naciskać spust, co niestety po krótkiej chwili staje się dość idiotyczne. Nie wiem, może gdy bohater będzie miał więcej zdolności, to z nich skorzysta, na razie nie widziałem w tym głębszego sensu, bo wszyscy padali jak muchy od podstawowego porażenia.

Przejazd techniczny

.rdzo motywująceBa - na przykład strącenie pięścią kolesia z dachu albo ostrzelanie takiego wielkiego samobójcy (tak, tacy też są) zanim się podpali i zacznie biec w naszą stronę. Niemal każdy strzał kwitowany jest napisem na ekranie - co zrobiłem i ile punktów doświadczenia za to dostałem. nagrody za spektakularne akcje - InFamous pieczołowicie notuje osiągnięcia i przyznaje nawet rozwałka jest jednak bardzo przyjemnaSama

Sterowanie, na które narzeka cały internet? Aż mi się chce powiedzieć "l2p, noobs"... podkręcona czułość i już można trafiać każdego z dachu pędzącego pociągu. Bardzo dobrze mi się sterowało podczas strzelanin, nieco gorzej jest podczas wspinaczki, ale tutaj wystarczy nawalać tylko X i modlić się, żeby tam gdzieś wyżej znalazł się parapet, gzyms, albo chociaż wystająca ze ściany cegła.

Grafika... no cóż, zachwycony nie jestem, ale źle też nie jest: to taki mocniejszy średniak. Do Uncharteda nie ma co podskakiwać, ale InFamous jest znacznie ładniejszy od takich sandboksowych gier jak chociażby Saints Row 2. Na ekranie sporo się dzieje, wyładowania elektryczne czasami podnoszą samochody, a rzut granatem w parking wywołuje szeroki uśmiech, przynajmniej za kilkoma pierwszymi razami.

Błyskawica na koniec

Im dłużej myślę o tym InFamousie, tym bardziej mi się podoba. Szczególnie, że do przetestowania został jeszcze system karmy (w sensie hinduskim, nie takiej dla ptaków) - w demie wybór jednej z dwóch misji pobocznych owocował natychmiastowym przestawieniem mojego bohatera na drugą stronę osi dobra i zła. W menusach podpatrzyłem, że będą specjalne moce dla dobrych i dla złych. No i bombka. Na pewno w to zagram za dwa tygodnie.