Już w tym miesiącu zagramy na next-genach. Ich premiera nie oznacza jednak, że na current-genach nie będzie w co grać. Na PS3 i Xboksa 360 wyjdzie jeszcze sporo tytułów. Jest też cała masa starszych gier, na które warto zwrócić uwagę. Wybraliśmy spośród nich setkę, a dziś publikujemy zestawienie pierwszych dwudziestu.

Zestawienia nie należy traktować jako listy przebojów, pierwsza pozycja nie jest więc "lepsza" czy "fajniejsza" od ostatniej. Każda z nich jest warta uwagi.

Tomb Raider

Tomb Raider

Długo na niego czekaliśmy, ale było warto - reboot Tomb Raidera to modelowy wręcz przykład jak skutecznie odświeżyć starą markę. Uwspółcześnić, ale jednocześnie zachować duchową atmosferę poprzedników.

W wydanym na wiosnę 2013 roku Tomb Raiderze wcielamy się w młodziutką Larę Croft, która dopiero zaczyna swoją przygodę archeologa i odkrywcy. Dzieje się to trochę przez przypadek, w skutek katastrofy morskiej i po wylądowaniu na wyspie, która tylko z początku wydaje się bezludna. Niczym w serialu "Lost", im dalej w dżunglę tym więcej zaskoczeń.

Oprócz niezłej historii Tomb Raider wprowadza rozgrywkę TPP, odświeżoną względem poprzedników, sporo strzelania, skakania, a także półotwartą wyspę. Nie jest to typowy sandbox, twórcy pozwalają jednak płynnie przechodzić do odwiedzonych już lokacji i zbierać minięte wcześniej skarby. Tomb Raider to gra kompletna, będąca też bolesnym prztyczkiem w nos serii Uncharted - Nathan Drake bardzo ładnie zaczął tę generację konsol. Lara ją natomiast skończyła.

>> Recenzja: Tomb Raider

LittleBigPlanet

Zdjęcie nr 1 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 1

LittleBigPlanet

Zanim jeszcze gatunek platformówek 2,5D został zmonopolizowany przez produkcje indie (no dobra, potem pojawił się jeszcze Rayman), swoje trzy grosze do tematu dodało Sony z LittleBigPlanet.

Dlaczego piszemy o pierwszej części, skoro na rynku jest też całkiem udana "dwójka", z cross-playowym DLC z PS Vitą, czy opcją sterowania Movem? Dlatego, że najlepsze było pierwsze LBP. I nie chodzi tutaj tylko o efekt świeżości, a mechanikę - gra jest naprawdę wymagająca i pod kolorowym płaszczykiem kryje hardkorowe miejscówki. Z biegiem czasu seria poszła bardziej w stronę niedzielnych graczy.

LittleBigPlanet to też oczywiście edytor poziomów - można tworzyć własne miejscówki, a także ściągać tysiące już gotowych, zbudowanych przez innych graczy. Opcja ta skutecznie wydłuża czas spędzony z grą.

>> LittleBigPlanet - poradnik do gry

Monster Hunter 3

Zdjęcie nr 2 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 2

Monster Hunter 3

Monster Hunter Tri pojawił się na Wii, czyli konsoli siódmej generacji, dlatego zalicza się do naszego zestawienia. Rozbudowaną konwersję Monster Hunter 3 Ultimate znajdziecie na Wii U, czyli konsoli w-sumie-nie-wiadomo-której generacji oraz na 3DS-ie.

Istota serii Monster Hunter zawiera się w jej tytule. Chodzi po prostu o polowanie na potwory. Tylko tyle i aż tyle. Haczyk tkwi jednak w odzwierciedleniu walk i wirtualnym magnesie tej gry - zapewnia ona długie godziny siekania potworów. Niektóre są ogromne, trafiają się takie, których nie sposób zabić samemu. Do walki z tymi potężniejszymi potrzebna jest ulepszona broń, więc nie ma ucieczki od grindowania. A to oznacza jeszcze więcej walk. Na szczęście system walki jest na tyle udany, że nie ma mowy o nudzie. To gra dla każdego, kto lubi spędzać setki godzin przy jednym tytule. A do tego jest trudna. Rzecz dla hardcore'owców.

>> Recenzja: Monster Hunter 3 Ultimate

Assassins Creed II

Zdjęcie nr 3 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 3

Assassin's Creed II

Wydane w 2007 roku Assassin's Creed nie spełniło wszystkich pokładanych w nim oczekiwań i chociaż gra była ciekawa i naprawdę rozbudowana, to szybko popadała w schematy. Nie najlepsze wrażenie na temat serii zmienił wydany po dwóch latach sequel. Był jeszcze większy, jeszcze ciekawszy i chyba najważniejsze - jeszcze bardziej złożony.

Stosunkowo prostą średniowieczną architekturę zastąpiono renesansowymi Włochami. Poprzecinana kanałami Wenecja prezentuje się pięknie i istotnie wpływa na rozgrywkę, która w dużej mierze polega na przemykaniu dachami. Ubisoft sięgając do XV wieku nie ograniczył się tylko do architektury - w wojnę między Asasynami i Templariuszami wplótł wiele historycznych wątków, a nawet postaci. Assassin's Creed II to bezapelacyjnie najlepsza część serii - każda kolejna jej odsłona powiela i lekko tylko zmienia wprowadzone w 2010 roku rozwiązania.

>> Recenzja Assassin's Creed II

Red Dead Redemption

Zdjęcie nr 4 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 4

Red Dead Redemption

Red Dead Revolver był dosyć specyficzną, wydaną na PS2 westernową strzelaniną, która narodziła się w głowach Japończyków z Capcomu, a ostatnie szlify dostała od Rockstar San Diego. Red Dead Redemption jest druga grą z serii i chociaż znów nawiązuje do tzw. spaghetti westernów, to prezentuje zupełnie inny poziom.

Twórcy zrezygnowali z przesadzonych postaci i bossów, wywodzących się jeszcze z japońskiej stylistyki, a zamiast nich przygotowali poważną opowieść o zmierzchu Dzikiego Zachodu. 1911 rok to sama końcówka złotej ery rewolwerowców, co jest jednym z tematów przewodnich gry. Ale nie jedynym, bo fabuła opowiada o skomplikowanych losach Johna Marstona.

W jego skórze zwiedzimy kawał prerii - twórcy oddali graczom do dyspozycji otwarty świat, w którym poza podążaniem za główną fabułą można polować, wykonywać zadania poboczne czy po prostu zwiedzać okolicę. Cześć wprowadzonych w Red Dead Redemption pomysłów z powodzeniem wykorzystano w GTA V.

>> Recenzja: Red Dead Redemption

Bioshock

Zdjęcie nr 5 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 5

Bioshock

BioShock nie bez powodu nawiązuje tytułem do System Shocka. Jest to jego duchowy spadkobierca, który tym razem przenosi nas jednak do połowy XX wieku i ukrytej na dnie oceanu upadłej utopii. W skórze cudem uratowanego z lotniczej katastrofy rozbitka poznajemy ten na wpół opuszczony świat, a także odkrywamy jego tajemnice.

A tych jest bez liku - od małych dziewczynek z dużymi strzykawkami zaczynając, poprzez pilnujących je Tatuśków w batyskafach, po filozofię obiektywistyczną inspirowaną twórczością Ayn Rand. Do tego należy dodać jeszcze solidną rozgrywkę FPP, stawiającą nie tylko na ostrą amunicję, ale też tzw. Plazmidy (magia i te sprawy) i całkiem rozbudowane elementy RPG. BioShock był kamieniem milowym w grach wideo, choćby jeśli chodzi o sposób prowadzenia fabuły i opowiadania historii za pomocą środowiska gry, dlatego koniecznie trzeba w niego zagrać.

>> Rapture - historia jednego z najbardziej niesamowitych miejsc w historii gier

Enslaved: Odyssey to the West

Zdjęcie nr 6 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 6

Enslaved: Odyssey to the West

Postapokaliptyczny świat jeszcze nigdy nie był tak kolorowy jak ten w Enslaved. Developerzy z Ninja Theory przedstawili fantazyjną wizję przyszłości, ale mimo bogatej palety barw, wcale nie lekką. Enslaved porusza bowiem całkiem poważne tematy, których kwintesencją jest przygnębiający finał.

Zanim jednak do niego dobrniemy, czeka nas sporo skakania i walki. Gra bardzo sprytnie łączy te dwa elementy i choć wielu zarzuca jej zbytnią prostotę, to ma swój urok. Jest świeża, wciągająca, dopracowana technicznie. I chociaż słabo się sprzedała, to chyba jednak rzeczywiście coś w niej musi być skoro po latach od konsolowej premiery doczekała się premiery na PC. Może na tej platformie doceni ją więcej graczy? Twórcy Enslaved stworzyli też nowy DmC: Devil May Cry - choć nie załapał się do naszej setki, to też gorąco go polecamy. Jest równie dobry, co japoński pierwowzór, choć w zupełnie inny sposób.

>> Recenzja Enslaved: Odyssey to the West

Ghostbusters: The Video Game

Zdjęcie nr 7 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 7

Ghostbusters: The Video Game

Z Ghostbusters: The Video Game wiąże się ciekawa historia - jest to gra na filmowej licencji, która prezentuje naprawdę wysoki poziom. Już samo to sprawia, że warto się nią zainteresować. Po drugie za jej stworzenie odpowiada nieznane szerzej Terminal Reality, które w później dostarczyło nam niezwykle crapowate The Walking Dead: Survival Instinct i Kinect Star Wars. Szkoda, że o ich słabszych grach było dużo głośniej, niż o Ghostbusters.

Na Ghostbusters warto zwrócić uwagę. Gra jest bardzo fajnym przedstawicielem gatunku TPP, gdzie oprócz broni dysponujemy różnymi wykręconymi gadżetami. Wielu zresztą traktuje ją jako oficjalną kontynuację filmowej dylogii. Terminal Reality udało się uchwycić niezapomniany klimat filmów. I pamiętajcie - nie krzyżujcie promieni!

>> Recenzja Ghostbusters: The Video Game - Łowy na ducha filmu

Halo: Reach

Zdjęcie nr 8 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 8

Halo: Reach

Halo: Reach jest prequlem Halo: Combat Evolved wydanego jeszcze na pierwszego Xboksa i jednocześnie pożegnaniem Bungie z serią. Za kolejne części odpowiada 343 Industries, które ku zdziwieniu fanów, podołało zadaniu tworząc nie tylko wersję HD klasyka sprzed lat zatytułowaną Halo: Combat Evolved Anniversary, ale też Halo 4 oraz mobilne Halo: Spartan Assault. A teraz tworzy zajawione na E3 nowe Halo na Xboksa One.

Jako "to jedno" Halo wybraliśmy jednak Reach. Gra jest lepsza od "trójki", bardziej dopracowana technicznie. Wydaje się też bardziej mroczna i chociaż nie pozwala nam się wcielić w znanego z kanonu Master Chiefa, to wciąga jak diabli. A do ma znacznie lepszą, bardziej poruszającą historię (upadek Reach, śmierć ostatnich Spartan) niż Halo 3: ODST.

>> Recenzja Halo: Reach

Hitman: Rozgrzeszenie

Zdjęcie nr 9 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 9

Hitman: Rozgrzeszenie

Hitman zrobił sobie długą przerwę - od jego poprzedniego występu w Hitman: Blood Money minęło aż sześć lat. Twórcy opracowali jednak w tym czasie zupełnie nowy engine, który pozwolił na stworzenie unikalnej gry.

Mowa nie tylko o pięknej oprawie, ale jej rozbudowaniu. W wielu miejscach Rozgrzeszenia trafiamy na ogromne skupiska ludzi - zatłoczony dworzec, targowisko, hotel. Silnik gry pozwala na wyświetlenie na ekranie imponującej liczby ludzi, którzy oczywiście reagują na nasze poczynania. W tych półotwartych poziomach twórcy zostawiają nam też wolną rękę w kwestii działania - zabawa w skórze Agenta 47 jeszcze nigdy nie była tak wciągająca.

Dla formalności warto jednak dodać, że pomimo wielu niezaprzeczalnych zalet, głównie wynikających z rozgrywki, Hitman: Rozgrzeszenie idealny nie jest. Potrafi zdziwić miejscami kiczowatą stylistyką czy niezbyt rozbudowaną narracją. Od strony technicznej i gameplayowej jest to jednak bardzo udana gra.

>> Recenzja Hitman: Rozgrzeszenie

LA Noire

Zdjęcie nr 10 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 10

L.A. Noire

Za LA Noire stoi wyjątkowo ponura historia o wyzyskiwanych developerach, łamanych terminach czy nawet moralnych kręgosłupach. Abstrahując jednak od całego stojącego za powstawaniem tej gry tła - LA Noire jest świetnym interaktywnym dreszczowcem.

Chociaż twórcy oddali nam do dyspozycji ulokowane w połowie XX wieku Los Angeles, to grze tej daleko do GTA. Bardziej linowa fabuła i brak tak dużej liczby zadań pobocznych skłania do podążania za historią. A ta prezentuje się całkiem imponująco - w skórze początkującego detektywa Cole'a Phelpsa rozwiązujemy kolejne kryminale zagadki Miasta Aniołów. Jeździmy na miejsca zbrodni, badamy ślady, a także przesłuchujemy świadków i podejrzanych. Od czasu do czasu bierzemy też udział w jakimś pościgu czy strzelaninie, esencją rozgrywki jest jednak typowa detektywistyczna robota.

>> Recenzja L.A. Noire

Mass Effect

Zdjęcie nr 11 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 11

Mass Effect

Baldur's Gate, Neverwinter Nights, Star Wars: Knights of the Old Republic - mówią ci coś te tytuły? Jeżeli tak, to powinieneś spróbować serii Mass Effect, która dorobiła się już trzech odsłon.

Futurystyczne uniwersum spokojnie można porównać do "Gwiezdnych Wojen" - jest równie wielkie, skomplikowane i przekonujące. Pełno w nim też wiarygodnych bohaterów z komandorem Shepardem na czele. No i nie można zapominać o fabule - długiej, pogmatwanej, z wieloma opcjami dialogowymi do wyboru.

Raj dla fanów RPG i jedna z nielicznych okazji, aby w tego typu systemie nie musieć użerać się z trolami, orkami czy innymi krasnoludami, które szczególnie upodobały sobie gatunek cRPG.

>> Zgraja TV #1 - dyskutujemy o Mass Effect 2

MotorStorm: Pacific Rift

Zdjęcie nr 12 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 12

MotorStorm: Pacific Rift

Pierwszym MotorStormem Sony promowało PS3, po premierze sama gra też okazała się niczego sobie, naprawdę zarządziła jednak dopiero "dwójka". Głównym jej atutem było stworzone przez developera środowisko - pustynne klimaty z "jedynki" zamieniono na tropikalną wyspę, gdzie znalazło się miejsce na piaszczyste plaże, porośnięte dżunglą rejony czy nawet wulkaniczne góry. Po tych fantazyjnie zaprojektowanych trasach możemy ścigać się motorami, lekkimi jeepami czy nawet ciężarówkami - każdy pojazd ma inne właściwości, a także unikalne dla danej kategorii skróty.

Do arcade'owej rozgrywki należy jeszcze dodać dynamiczny soundtrack z kawałkami Pendulum, Fatboy Slim czy Slipknot. W międzyczasie ukazała się trzecia cześć MotorStorma. Jeżeli ktoś z was ma ochotę na porządne, zręcznościowe wyścigi, polecamy jednak Pacific Rift.

>> Od października MotorStorm Pacific Rift i Arctic Edge tylko dla samotników

Silent Hill: Shattered Memories

Zdjęcie nr 13 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 13

Silent Hill: Shattered Memories

Silent Hill bez wątpienia należy do kanonu gier wideo. Mowa jednak o dwóch, góra trzech pierwszych częściach - kolejne nie podtrzymały już wysokiej formy serii. Wyjątkiem był Silent Hill: Shattered Memories wydany w 2009 roku na Wii.

Gra studia Climax i Konami jest semi-rebootem klasyka z PlayStation. Semi, bo developer chociaż znów sięgnął po historię Harry'ego Masona i wątek jego zaginionej córeczki w miasteczku Silent Hill, to pozmieniał wiele faktów, dodał nowe postacie, zakończenia, a także mechanikę - twórcy zrezygnowali na przykład z walki, zmuszając graczy do uciekania przed wrogami.

Konwersja Silent Hill: Shattered Memories pojawiła się na PSP i PS2. Warto po nią sięgnąć, bo to mocno niedoceniona gra, a pokazuje, jak na zakończenie może wpływać zachowanie gracza w trakcie rozgrywki. I nie chodzi o to, jakich dokonuje wyborów, tylko co robi, a nawet na co patrzy.

>> Historia serii Silent Hill

Skate

Zdjęcie nr 14 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 14

Skate 2

Były kiedyś takie czasy, kiedy to EA tworzyło i wydawało gry niebędące Simsami, Battlefiedlami i Need for Speedami. Mowa na przykład o Skate, czyli ambitnym podejściu do tematu deskorolki - produkcja EA Black Box nie ma nic wspólnego z sygnowaną nazwiskiem Tony'ego Hawka serią, jest natomiast ukłonem w stronę symulacji.

Poważne podejście do tematu przekłada się na rozgrywkę. W Skate nie zrobimy salta z byle murka albo stumetrowego grinda po poręczy. Zwykłe ollie może być tu wyzwaniem, zwłaszcza że przed skokiem trzeba odpowiednio manewrować dwiema analogowymi gałkami, odpowiadającymi za pracę nóg. Gra z nawiązką jednak wynagradza poświęcony jej trening i oferuje dziesiątki godzin zabawy. Oczywiście pod warunkiem, że po pierwsze rozumie się deskorolkowy świat, a po drugie ma ochotę zainwestować trochę czasu w doskonalenie umiejętności.

Killzone 2

Zdjęcie nr 15 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 15

Killzone 2

Wydany w 2004 roku Killzone może nie był zapowiadanym "Halo-killerem", ale stał się bazą pod bardzo dobrą serię, która rozwinęła skrzydła już na PS3.

Wydana w 2009 roku "dwójka" urzekała ciężką atmosferą i dopracowaną mechaniką strzelania. Twórcy nie stawiali na liczbę przeciwników, a ich jakość - pięciu Higów potrafiło sprawić w grze większy problem niż cała fala terrorystów w Call of Duty. Dosyć wolna rozgrywka pozwalała też na chłoniecie graficznego przepychu gry - ku zaskoczeniu odbiorców, całość była ładniejsza niż prezentowane wcześniej, przekłamane trailery. To właśnie premierą Killzone 2 Sony udowodniło, że przy odpowiednich chęciach, budżecie i terminach z PS3 można wykrzesać naprawdę imponujące efekty.

>> Rodzime głosy zachodnich bohaterów gier wideo

Super Mario Galaxy

Zdjęcie nr 16 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 16

Super Mario Galaxy

Super Mario Galaxy przenosi nas do kosmosu, co wiąże się nie tylko ze zmianą środowiska graficznego, ale też grawitacji i pozostałych zasad fizyki, które całkiem ciekawie urozmaicają typowo platformówkową rozgrywkę. W końcu nie codziennie przemierzamy planety czy asteroidy wielkości... dużej piłki, co w połączeniu z majaczącym w tle kosmosem świetnie wygląda. Mario utrzymany jest w pełnym 3D, w ramach bonusów znalazło się w nim jednak sporo inspirowanych klasykami poziomów dwuwymiarowych.

>> Czytelnicy magazynu Edge wybrali 20 najlepszych gier ostatnich 20 lat

The Walking Dead

Zdjęcie nr 17 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 17

The Walking Dead

Gier o zombie było już setki. Ale nie przygodowych - Telltale w niekonwencjonalny sposób podeszło do tematu i dodając do klasycznej gry przygodowej masę dialogów i wyborów moralnych stworzyło małe dzieło sztuki, które w 2012 roku zdetronizowało sporo pretendentów do Gry Roku.

W The Walking Dead wcielamy się w Lee Everetta, skazańca, który przez przypadek wydostał się na wolność i zastał tam świat po apokalipsie. A także małą Clementine, którą postanowił się zaopiekować. Razem z dziewczynką przemierza świat zainspirowany komiksową twórczością Roberta Kirkmana i o dziwo niezbyt często walczy z zombie. Gra opiera się na rozmowach z postaciami, a także podejmowaniu decyzji kluczowych dla dalszej akcji.

Cel-shadingowa oprawa gry nawiązuje do komiksu Kirkmana, podział na odcinki i epizody to z kolei ukłon w stronę serialu. W podobnej konwencji Telltale realizuje wszystkie swoje gry, szczególną uwagę warto zwrócić na The Wolf Among Us.

>> Nieliniowa recenzja: The Walking Dead - Sezon 1

Bayonetta

Zdjęcie nr 18 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 18

Bayonetta

Bayonetta to kwintesencja japońskiego hack'n'slasha, w której mamy przesadzonych bohaterów, przesadzone ciosy i przesadzoną fabułę. Wyczyny i design Dantego, to przy Bayonetcie małe piwo. Przy okazji warto podkreślić, że twórca Bayonetty stworzył również pierwszą część Devil May Cry.

Specyficzny klimat gry przekłada się na rozgrywkę. W grze można walczyć włosami (sic!) czy strzelać z obcasów (a dokładniej z pistoletów przymocowanych do butów). Jeżeli nie przeszkadza wam tego typu kiczowaty klimat, to po Bayonettę na pewno powinniście sięgnąć - gra oferuje rozbudowany system walki z masą combosów, powykręcanych przeciwników i piękną oprawę.

W produkcji jest już sequel, jego wydawcą zostało jednak Nintendo, a gra pojawi się wyłącznie na Wii U. Posiadaczom innych konsol pozostaje delektować się pierwszą częścią.

>> Recenzja: Bayonetta

Mortal Kombat

Zdjęcie nr 19 Foto: Gamezilla
Zdjęcie nr 19

Mortal Kombat

Wielkie powroty mają to do siebie, że często się nie udają. Z Mortal Kombat było jednak inaczej - klasyczna rozgrywka w odrestaurowanej grafice udała się w 100%. Starszym graczom nowy Mortal przyniósł miłe wspomnienia i dostarczył kupę dobrej zabawy. Młodszym z kolei pokazał na czym tkwił fenomen tej serii. Im również dostarczył masę radochy. Gra okazała się na tyle udana, że po premierze na PS3 i Xboksie 360 wyszła na PS Vicie oraz pececie. Przydałoby się więcej tego typu branżowych comebacków.

>> Recenzja Mortal Kombat