Czy fakt, że wiemy, jak potoczy się historia zmniejsza radość z grania? Prawdopodobnie jestem w stanie podać dziesiątki przykładów przeczących takiej teorii. Z growego podwórka - chociażby Halo: Reach. Doskonale wiedzieliśmy z "Halo: The Fall of Reach", że czeka nas smutne zakończenie. Ale nawet bez tego wystarczyło zagrać w poprzednie części serii, by wiedzieć, jak skończyli Spartanie na Reach, skoro bohaterem serii jest ostatni z nich. A jednak to świetna gra, a jeśli coś dodatkowo zachęcało mnie do zagrania, to właśnie znajomość zakończenia. Chciałem zobaczyć, jak doszło do porażki Spartan, gdzie popełnili błąd, czy w ogóle wierzyli w happy end.

Znałem zakończenie Władcy Pierścieni, wiedziałem też, że Bruce Wayne zostanie sierotą. Czy w czymkolwiek mi to przeszkadza? Nie. Pewnie historie chętnie sobie odświeżam, choć znam je doskonale. Albo poznaję na nowo, sprawdzając, jaką "wizję" miał dany reżyser, czy też studio tworzące grę.

Nie jest to jednak takie proste. Heavy Rain nie jest tak ciekawy, gdy wiemy, kto jest Origami Killerem. Być może to kwestia nie najlepszej fabuły, a może po prostu tego typu opowieści - z tajemnicą, która wyjaśnia się dopiero na końcu - działają mocno tylko raz. Co innego przeżywanie Władcy Pierścieni, a co innego oglądanie True Detective, gdy zna się cały wątek. Znajomość "wielkiej tajemnicy" pozwala dopatrzeć się smaczków, których nie moglibyśmy docenić oglądając, grając, czy też czytając za pierwszym razem, ale to już nie jest "to".

W przypadku Mass Effect dochodzi jeszcze jeden element - nielinowość. Gracz ma wpływ na fabułę, ale w przypadku ewentualnego prequela i tak wszystko musi skończyć się w określony sposób. To tak, jakby ktoś powiedział wam, że możecie swoimi decyzjami wpływać na rozgrywkę i fabułę, po czym na końcu wyrzucił to wszystko do kosza i postawił przed ściśle zdefiniowanym wyborem - i każdy niezależnie od tego, jak grał zobaczy to samo. Skądś to znacie, fani Mass Effecta?

Oczywiście najłatwiej jest napisać "to zależy", ale wtedy nie ma rozmowy. A ja zachęcam do dyskusji, zarówno w komentarzach, jak i na twitterze.